Eshche pol'skii:
http://victorian.fortunecity.com/postmodern/552/brzechwa/przeklady/konkwistador.htm
или авторская страничка:
http://ulotne.wiersze.pl/_spis/_brzechwa.htm
Mikołaj Gumiliow
Konkwistador
przekład: Jan Brzechwa
Dale oddychały nadchodzącą nocą,
A on patrzał w okno nie wiadomo po co,
Patrzał obojętnie w mrok dokoła domu,
Żale swe powierzał nie wiadomo komu.
Słała się przed nami ziemia niepoznana,
Szła przez dwa miesiące nasza karawana,
Szliśmy kopiąc rowy, mdlejąc od spiekoty,
Lwy się podkradały pod nasze namioty,
Lecz nie byłem z takich, co ich lęk oślepia,
Każdy lew dostawał kulę między ślepia,
W lodowatych źródłach obmywałem rany,
W piaskach odkopałem pałac zapomniany.
Z pistoletem w dłoni szedłem na podboje,
Rzeka tego kraju nosi imię moje,
Pięć największych plemion poszło za mą sławą,
Moje słowo dla nich stanowiło prawo -
Tamtych dni minionych zapomnieć nie mogę,
Dziś już pięść osłabła, duch popada w trwogę.
Nogi mi spętały przeklęte okowy,
Przeciąć ich nie zdoła strzał karabinowy.
Mówił tak, a z kąta jarząc się niechcący
Patrzał wzrok kobiety, wzrok tryumfujący.